piątek, 23 listopada 2012

Jak zamawiać

Ktoś mi ostatnio uzmysłowił, że nie ma mnie na allegro i trzeba się nieźle namęczyć, żeby kupić książkę. Gdyby się więc trafili jeszcze tacy, co by może chcieli, a nie wiedzą jak, to proszę pisać na maila:
pm2z@poczta.onet.pl
Tylko wiecie, przemyślcie decyzje kupna (nawet 11 zł da się wydać lepiej lub gorzej), bo czar tej błyskotliwie napisanej książki pryska wraz z rozpoczęciem lektur.

środa, 17 października 2012

kolejny komentarz do tekstu

"Cześć. Miałem już napisać po przeczytaniu. Jak dla mnie czytało się fajnie szybko i przyjemnie. Tylko musiałem mieć spokój gdyż zdania trzeba czytać było uważnie, żeby się nie zgubić :czytaj:
Biegający 2,5 latek tego nie ułatwiał hehehe. Usiadłem wieczorem i półtorej godz na spokojnie - nie jestem asem szybkiego czytania ;)
Fajna książeczka opisująca zdarzenie, które może się dziać wokół nas na co dzień lecz poza naszym wzrokiem :spoko:
Pozdro"

środa, 22 sierpnia 2012

Oszukano mnie

Napiszę krótko, bo nie zamierzam robić z siebie ofiary. A jednak napisać trzeba, innej sprawiedliwości dochodzić nie będę, jak tylko ta - upublicznić rzecz.

Otóż: księgarnia internetowa wzięła ode mnie książki, sprzedała i nie zapłaciła mi z tego ani grosza.
Na stronie, gdy kliknąć na moją książkę czytamy: "Czekamy na dostawę". Naiwnie zapytałem panów z księgarni, czy życzą sobie, abym dosłał im więcej egzemplarzy. Nie raczyli odpowiedzieć. Nie odpowiedzieli również na kolejne maile, w których prosiłem o jakieś wyjaśnienia.

Od każdego egzemplarza mieli sobie panowie naliczyć prowizję, więc bynajmniej nie robili tego charytatywnie (w przeciwieństwie do mnie). Do tego zawyżyli cenę na stronie, chociaż upominałem ich, że cena powinna być niższa - chciałem, by była taka jak na moich aukcjach, by nikt nie był stratny, chociaż już wtedy, właśnie na tym, stratny byłem ja. Bo nie chodziło o pieniądze, lecz sztukę. Ale co tam, panowie najpewniej nie zrozumieli finezji mych motywów i zobaczyli we mnie jedynie naiwniaka, którego warto okraść na jakieś drobne. Dostarczony im nakład sprzedali, 0a że nie było żadnej umowy (bo tak to jest, że to jakiś znajomy znajomego...) to po co płacić cokolwiek?

Czy byłem naiwny nie podpisując umowy? Z pewnością, ale nie chodzi tu o duże kwoty, a jedynie o wiarę w człowieka, którą panowie podkopali we mnie. Skutecznie - nie, ale niesmak oczywiście czuję.
Tak oto literatura przegrała z chęcią zysku. Przykre, prawda?

Opisana tu księgarnia to:
Agile.com.pl
Jeśli ktoś zechciałby się ze mną solidaryzować, to niech u nich nie kupuje. A jak kupi, to też nieważne, to przecież nic nie zmieni, chodzi tylko o taki własny manifest, który zaraz zginie w gąszczu innych spraw. Życie.

Jeszcze jakieś książki zostały, więc gdyby ktoś (są tacy naiwni jeszcze? :-) ) chciał kupić, to zapraszam do kontaktu drogą mailową.

piątek, 27 stycznia 2012

Opinie, opinie...

Jako że nikt specjalnie nie ma ochoty klepać tu (na blogu) swoich opinii o książce (raptem jedna osoba się zdecydowała), sam postanowiłem zamieścić te, które dotarły do mnie w formie pisemnej. Większość pochodzi z forów, na których działam, nieliczne z prywatnej korespondencji (mam nadzieję, że autorzy nie będą mi mieli tego za złe).

„Książka napisana w bardzo fajny i nowatorski sposób. Niestety jednak nie spełniła moich oczekiwań w 100%. Spodziewałam się po niej czegoś więcej... Obie części są do siebie za bardzo podobne, czasem nawet zdania te same. Staje się to nudne. Chociaż zróżnicowanie słownictwa jest na wysokim poziomie. Sam pomysł z dwoma częściami w jednej książce jest genialny. Może tematyka była źle dobrana, a może po prostu pierwsze śliwki robaczywki ;)
Nie przestawaj pisać, bo czytało się bardzo szybko i przyjemnie, a to dobrze wróży na przyszłość.”

Paulina

„Znasz powiedzenie: Nie oceniaj książki po okładce?
Jest do dupy i się nie sprawdza. 90% Czytelników z którymi się zetknąłem decyzję o tym czy w ogóle wziąć książkę do ręki podejmuje właśnie na podstawie okładki.
W przypadku twojego dzieła okładka przywodzi na myśl stare kryminały polskich autorów wydawane w latach 70-80 i niestety odstrasza”
 
Vader

„Okładka fatalna, na pewno nie prezentowa... Więc już na początku masz minus... Plus, że zrobiłeś pierwszy krok i wydałeś sam.” 
Naturszczyk

„Nie znam się, ale mimo wszystko wyrażę swoją opinię, że strasznie długie zdania w tym fragmencie na aukcji, które jak czytam, to gubię się (może to wina późnej godziny, bo na komputerze siedzę dziś stanowczo za długo; już 2:16 jest ) i czasem nie pamiętam od czego wyszło zdanie które czytałem, analogicznie jak to, które właśnie napisałem - mimo wszystko ciekawi mnie czy będzie sex na końcu pomiędzy tą parą, czy może okaże się, że ona jest jego siostrą, której nie widział od 30 lat. :)” 
Romek
„+1
podobne odczucia miałem (i też już późno było jak czytałem ;) )”
Erazer

„Nie chce się chwalić ale czytałem setki książek i dopiero Twoja mnie zmęczyła ... Sorry za opinie, ale takie zdania długie powodują gubienie akcji. Wiele zdań nie ma składu i ładu, ale może takie było założenie autora. Meczy mnie czytanie tej książki. Ale jak każda poprzednia przeczytam do końca i to z 2 stron :) Kopiłem 2 Twoje książki, żeby dać mojej koleżance, która też jest fanem książek - zobaczymy jaką ona będzie miała opinie.”
Kamyk

„A ja dziś dopiero mogłam ją zacząć czytać...
I to był błąd...
Bo mnie tak wciągnęła, że ciężko mi się było skoncentrować później na ważnym spotkaniu. :mrgreen:
Właśnie przez te zdania "bez ładu i składu", które budują cały nastrój. Przez to, że nie liczy się to, co czytałam przed chwilą, bo jest to, co czytam teraz. Tak jak u bohatera...
Lubię książki napisane niekonwencjonalnie. :spoko: Tego się nie czyta - to się chłonie.
Dla mnie (póki co) to nie jest romansidło-odmóżdżacz do poczytania w komunikacji miejskiej (no chyba, że w metrze ;)), bo zbyt łatwo można przegapić właściwy przystanek :P
Mam nadzieję, że tak będzie do końca :)”

Martusia
„To samo powiedziała moja dziewczyna, jest okejka :)”
Exo

Treści opinii nie komentuję, jeśli zaś zważyć liczbę sprzedanych egzemplarzy (nie było tego aż tak dużo, bez przesady :) ) to opinii o książce dotarło do mnie bardzo niewiele. Za wszystkie oczywiście dziękuję. A dlaczego niewiele? Przypuszczam, że książkę czyta się po prostu ciężko i większość ludzi nie przebrnęła przez cały tekst. To pewnie też o czymś świadczy (na pewno tak!) i myślę sobie, że może szykując się do wydania swojej pierwszej książki dokonałem złego wyboru, bo na pewno mam łatwiejsze w lekturze powieści. Szkoda.

Jeszcze raz zachęcam do komentowania, jestem już dużym chłopcem i względnie dobrze znoszę słowa krytyki :)
 
Jednocześnie chciałbym podziękować użytkownikom forum polishbikers.com, forum.mz-klub.pl oraz svforum.pl - to tam był największy odzew, duże zainteresowanie i, ostatecznie, sprzedaż :) Dziękuję wszystkim. Wymienione fora to fora motocyklowe, na których działam, o dziwo (a może i nie) na forach literackich moja książka nie wzbudziła żadnego zainteresowania.

P.S. Ciekawi mnie też, czy ktokolwiek kupił książkę zachęcony tą moją niby-promocją w Wawie, czy to w ogóle miało sens? Nie podaję szczegółów, bo nie jestem pewien, czy wszystko to było tak całkiem legalne, ale kto natknął się na reklamę w jakimś dziwnym miejscu, ten wie :)

środa, 4 stycznia 2012

księgarnia AGILE.COM.PL

I wreszcie jestem także na (wirtualonych) półkach w księgarni:

http://agile.com.pl/opowiadania/94899-co-sie-nie-wydarzylo.html


drobne zawirowania z ceną mają być zaraz poprawione :)

Dodane 5 grudnia 2013 - księgarnia Agile mnie oszukała - dostała trochę książek, sprzedała je (jeśli wierzyć informacjom na ich stronie), pieniędzy nigdy nie dostałem. Na mejle nie odpowiadają.

środa, 14 grudnia 2011

Jeszcze raz: o czym jest tekst. Pierwsze opinie. Nieporozumienia.

Na wstępie: poniższy wpis ujawnia sporo z treści książki, warto więc się do niego zabrać, gdy już ma się lekturę za sobą. Nie chcę nic sugerować zbyt wcześnie, by nie uniemożliwić wyrobienia sobie własnej opinii. Ale oczywiście - kto chce niech czyta :)

Dotarło do mnie kilka pierwszych opinii o książce i muszę przyznać, że są bardzo różne. Zarzucano mi np. tani werteryzm. Jest to jakiś punkt widzenia, niewątpliwie słuszny, ale zawsze tylko poniekąd bo te "miłosne perypetie" są przezwyciężone w świetle całości tekstu (osoba, która wyraziła opinię o werteryzmie przyznała, że przeczytała ledwie 20 stron tekstu). Całość treści, choć przecież tak prosta, ujawnia się dopiero po przeczytaniu całości (ależ banał tu powiedziałem, nieprawdaż?), w relacji obu części książki do siebie nawzajem. Nie bez powodu obie części tak samo się zaczynają i tak samo kończą.

Wielokrotnie też słyszałem, że "zdania są zbyt długie". Owszem, są długie i jedyne co, to mam nadzieję, że nie czyta się tego nazbyt trudno. Starałem się stworzyć wrażenie podobieństwa pozornie zewnętrznej narracji do myśli samego bohatera, które w tych tam okolicznościach plączą się niemiłosiernie, snują się ze słowa w słowo, ale i, co rusz: urywają, wracają potem, zapętlają. W oczywisty sposób czyni to lekturę trudną - lecz - jeszcze raz - mam nadzieję, że nie nazbyt.

Treść tej książki odczytuję w sposób jak najbardziej wieloznaczny i myślę, że żaden odczyt nie wyczerpuje możliwości tekstu. Więc nie, nie jest to tekst typowo o miłości i np. druga część (ta z okładką bez twarzy) niejako neguje pierwszą czyniąc z przedstawionych tam wydarzeń jedynie urojenia szaleńca, bo chłopak roi sobie, że wydarzyły się rzeczy, które w rzeczywistości nie miały miejsca. Gdy w drugiej części, pod koniec, gdy mówi do dziewczyny "nie mów, że mnie nie znasz", to właśnie odwołuje się do zdarzeń z pierwszej, tych urojonych, o których ona w ogóle nie ma pojęcia, bo przecież to jest właśnie to, "co się nie wydarzyło"!
Jednocześnie uważam, że jest to najłatwiejszy sposób ogarnięcia całości książki i zawartej w jej treści licznych sprzeczności, przezwyciężenia ich, pogodzenia ze zdrowym rozsądkiem zewnętrznego obserwatora (czytelnika). Sam wolę myśleć o tej historii inaczej, że jest to jakaś wielka, nieodgadniona metafora życia, że może sprzeczności tych nie należy wcale "godzić" w ten czy inny sposób, lecz przyjąć je właśnie jako sprzeczności i wszystko to, co przecież zdrowemu rozsądkowi i najprostszej elementarnej logice wydaje się absurdalnie-nie-do-pogodzenia pozostawić takim. Bo życie - wierzę w to - nosi w sobie tysiące takich sprzeczności, ciągle się na nie natykamy i jedynie udajemy, że jest inaczej pozwalając naszemu umysłowi na najbardziej ordynarne uproszczenia, byle tylko te sprzeczności wyrzucić sprzed naszych oczu.
Mam nadzieję, że moje wyjaśnienie pomoże zrozumieć moje (autora) intencje. Mam nadzieję, że zachęci do dyskusji (choćby w komentarzach na blogu).

Ktoś zasugerował mi, że dobrym pomysłem byłaby jakaś przedmowa do książki (a jeszcze lepiej posłowie, tylko gdzie je umieścić? :) ), ale kim ja jestem, żeby swoją książkę poprzedzać słowem wstępnym, w którym pouczałbym, jak należy czytać?
Jednocześnie pewne (wspomniane wyżej) nieporozumienia pozwalają mi myśleć, że może źle wybrałem tekst na swój debiut, niektóre z moich dłuższych i krótszych historii spotykały się z bardziej entuzjastycznym przyjęciem. Czasu oczywiście nie cofnę, więc i nie ma co żałować.